Podróż Paryż via Londyn :)
Często wracam pamięcią do stycznia 2009. W prezencie gwiazdkowym dostaliśmy od dzieci wspólny wyjazd do Paryża. Hurrrra :) Miasto miłości będzie nasze! Kiedyś w jakiejś babskiej gazecie przeczytałam zwierzenia pani po 50. Opowiadała o sobie i o tym, że miała w zyciu kilka marzeń, między innymi takie, by gdy dzieci dorosną i staną się samodzielne, pojechać z mężem do Paryża i całować się z nim na szczycie Wieży Eiffla. No cóż, fajne marzenie, prawda? Ona je zrealizowała .Teraz my jedziemy do Francji. Nigdy nawet nie myślalam o całowaniu pod paryskim niebem, ale kto wie.... Dzieci już dorosłe, samodzielne, podglądać nie będą :) Córa kupiła bilety na Eurostar, więc samolotem z Warszawy do Londynu, kilka dni na włóczęgę po mieście i wreszcie pędzimy na dworzec. Stamtąd pociągiem do Paryża. Francja będzie nasza, hihihi !
"Allons enfants de la Patrie,
Le jour de gloire est arrivé."
Hotel bardzo ładny, niedaleko stacji metra a naprzeciwko cukiernia i piekarnia. Zapach francuskiego ciasta i bagietek będzie nam stale towarzyszył. Cudownie :) No to zgodnie z planami zmierzamy na Wieżę Eiffla. My z mężem windą a dzieciaki z buta :) Może znajdziemy chwilę beż ich nadzoru ?? Okazało się, że one były przed nami. Młodość okazała się lepsza od windy.
Z góry widoki zapierające dech w piersiach. Chociaż to był styczeń, trochę zieleni się znalazło. Śniegu nie było w ogóle, temperatura około + 10, żyć nie umierać.
Trochę chłodno jak na spacer, ale nie przyjechaliśmy tu, by siedzieć w hotelu. Wrażenie chłodu potęguje wiatr, zwłaszcza na górze ale nie poddajemy sie - w planie Bazylika i Monmartre. Brakuje widoku znanego z pocztówek i albumów - nie ma siedzących przy sztalugach malarzy ani innych artystów, nawet nie widać Mirabelle i Jacka - spóźnionych kochanków Whartona.
Ale jest bazylika - wręcz porażająca swym majestatycznym pięknem. Zbudowana na szczycie Monmartre, króluje nad miastem, widoczna jest chyba z każdego miejsca Paryża. Jej charakterystyczne kopuły mają wysokość ponad 80 metrów.
Szerokie schody oblegli żądni wrażeń turyści. Siedzą, podziwiają, fotografują, młodzi się przytulają i całują - nawet chłód w Paryżu nie jest straszny :)
Dawny pałac królewski to obecnie jedno z największych muzeów świata. Dla mnie to także miejsce, gdzie rozpoczyna się akcja " Kodu Leonarda da Vinci" .To tutaj zamordowano kustosza - Jacquesa Saunière*a. O popełnienie`tego czynu zostaje oskarżony Robert Langdon - profesor z Harvardu. I akcja zaczyna się kręcić ...
W Louvrze znajduje się mnóstwo arcydzieł światowej sztuki - Nike z Samotraki, Mona Lisa, Wolność wiodąca lud na barykady, prawdziwe mumie przywiezione z egipskich piramid , nie sposób wyliczyć wszystkich skarbów ale też nie sposób je wszystkie obejrzeć. Na Louvre poświęciliśmy caly dzień, ale i tak zdołaliśmy obejrzeć zaledwie cząsteczkę zbiorów. Nawet do Wenus z Milo już nie dotarlam, niestety...
Champs Elysees to najbardziej reprezentacyjna ulica Paryża. Aleja ma długość ponad 3 km i łączy Plac Zgody z Placem Charlesa De Gaulle*a z Łukiem Triumfalnym. Wzdłuż niej znajdują się salony najbardziej znanych światowych marek, kreatorów mody, jubilerów i tp. Najbardziej moich panów zainteresował salon peugeota i wcale się nie dziwię. Zapraszam do pooglądania sklepowych wystaw :) I tu rozładował się aparat a zapasówka i ładowarka zostały w hotelu:(
Petit Palais to tchnące wewnętrznym spokojem miejsce z urokliwą kawiarnia, doskonałą kawą i pysznymi ciastkami. Jakże mogłoby być inaczej w Paryżu ?Mnie najbardziej przypadł do gustu wewnętrzny ogród, więc mimo chłodu swoją kawę wypiłam właśnie pośród traw, roślin wodnych i palmowych pióropuszy.
To muzeum zbudowano na wystawę światową jaka się odbywała w Paryżu w 1900 roku. Niedalego jest Grand Palais. No a obrazy są o różnej tematyce :)
Dzwonnik, którego szukaliśmy w Katedrze, miał na imię Quasimodo. Był pokracznym olbrzymem. Na oku panoszyła się ogromna brodawka, z gęby wystawał kieł, zza popękanych warg wyłaniały się krzywe , zepsute zęby.
Jakby tego było mało - był garbaty z przodu i tyłu, mial koślawe nogi i rude skołtunione włosy. Paryżanie wierzyli w jego kontakty z diabłem. Trudno wyobrażić gorsze szkaradztwo.
Oglądałam się trochę przerażona, bo wokól panowaly ciemności .Płonące przy ołtarzu świece nie dały rady rozproszyć snującego się w długich nawach mroku. Podeszłam kilka kroków w kierunku ołtarza i niespodziewanie dotknęłam czegoś zimnego - przeczytałam : " St. Joan of Arc (1412 -1431). Ciarki mi przeszły po krzyżu.
Dzwonnika nie zobaczyłam, Joanna nie zeszła z postumentu, świece płonęly równym płomieniem - wszystko jak należy. A wrażenia pozostały niesamowite. Zwłaszcza te kojarzące się z mrokami historii.
Być w Rzymie i papieża nie widzieć???
Być w Paryżu i nie zobaczyć Pigalle?
Nie uchodzi. Dzieci dorosłe, nie musiałam się czerwienić :). Ta dzielnica jest jedną z najsłynniejszych w świecie "dzielnic czerwonych latarni". Tutaj też jest Moulin Rouge. Hihihi, młyn, w którym nigdy nie było mąki natomiast są bardzo znane spektakle kabaretowe.
Niestety, nie obejrzeliśmy kankana, nie spotkaliśmy Toulousa Lautreca rysującego na serwetkach tańczące dziewczyny, nie przyjrzeliśmy się temu wybitnemu karłowi - ceny porażały już na dzień dobry. Spektakl z kolacją od 180 euro za osobę. My byliśmy we czwórkę... Mieli jeszcze jakieś dodatkowe opłaty manipulacyjne.
I dwa miejsca, które na zawsze wryły się w moją pamięć. W Sainte Chapelle zdjęcia niezbyt udane - za ciemno, za kolorowo, za wysoko, za bardzo drżały ręce. To tu są relikwie Chrystusowe i Korona Cierniowa...
W Conciergerie nie można bylo fotografować. A tu przecież była rekonstrukcja celi, w której więziono Marię Antoninę przed śmiercią na gilotynie, tu byly cele rewolucjonistów... Kolejne dreszcze ...
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
tegoroczne plany raczej bez dzieci :) Właśnie wykupilam Turcję - zachęcona Waszymi relacjami. Zobaczymy...
-
Często wracam pamięcią do styczniowego Paryża......:)
-
Czasami szalone pomysły dzieci potrafią być miłą niespodzianką...
-
W takim razie do Londynu tez zagladne :-)
-
Piotrze, miewają dzieci różne pomysły , hihihi. Dobre też :) I chwała im za to. Inaczej byłoby nudno
-
Smoku , Londyn w części I - Styczeń w Canterbury i Londynie. Jest w moich podróżach. Zapraszam na spacer :) Bardzo dziękuję za dobre slowo :)
-
...miewają dzieci dobre pomysły ... :-) ...
-
Ooo, tylko gdzie tytulowy Londyn?
-
Zostalem milosnikiem Twojego talentu pisarskiego :-)
-
O zmarznąć mowy nie ma, gdy oglądam zdjęcia z miasta miłości :-).
-
Na pewno. No i muszę tam jeszcze wrócić - tym razem wiosną lub latem. Czuję ogromny niedosyt. Dziękuję za wspólny spacer i plusiki. Nie zmarzłeś? Pozdrawiam.
-
Paryż - miasto z duszą. Warto zaczekać, aż dzieci dorosną... Pozdrawiam :-).